tylko tobie. Wierzysz, że kilka miesięcy temu zjawiła się w szpitalu, dokładnie w tej chwili, – Złe wieści? - Chciałem zadać kilka pytań. Pamięta pani? Zmarszczyła brwi. - Przypuszczam, że chodzi o matkę, ale odpowiadałam już na pańskie pytania w szpitalu. Czy chce pan zapytać o coś jeszcze? - Drżącą ręką odgarnęła z oczu pasmo włosów, sprawiała wrażenie kruchej i delikatnej. Zdruzgotanej. Tak powinna wyglądać kobieta, która straciła matkę. - Nie chodzi o pani matkę. Jestem tu w sprawie śmierci pani męża. - Ach! - Jedną ręką chwyciła klapy podomki, zakrywając dekolt. - Chodzi o pani billingi telefoniczne - powiedział w nadziei, że przypomni sobie, o czym wcześniej mówili, ale patrzyła na niego niepewnym roztargnionym wzrokiem. Jest głupia, zdezorientowana czy tylko gra? Udaje niepoczytalną, żeby uniknąć stryczka? Biorąc pod uwagę jej przeszłość, to najlepsza linia obrony. - O billingi? - Wynika z nich, że dzwoniła pani do męża tamtej nocy i rozmawiała z nim przez siedem minut, a potem pojechała do niego. - Nie. Chwileczkę. Wynika z nich, że ktoś dzwonił z mojego telefonu, zgadza się? Nie z mojej komórki? A potem ktoś pojechał do Josha. Niekoniecznie musiałam to być ja. - Mam świadka, który widział tam pani samochód. Spojrzała na niego ostro. - Przyszedł pan mnie aresztować? - zapytała nagle. Zauważył, że jest blada i wycieńczona. Chora. - Nie. Po prostu chciałem z panią porozmawiać. - Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. Będę rozmawiać w obecności mojego prawnika albo po konsultacji z nim. Mogę do niego zadzwonić, jeśli zechce pan poczekać. - Świetnie. Otworzyła szerzej drzwi, wszedł za nią do kuchni. - Chce pan kawy... albo... - Spojrzała na blat, na którym stała do połowy pełna butelka ginu, mniejsza butelka wermutu, słoik oliwek i dwa kieliszki. W jednym kieliszku był alkohol i sądząc z położonej na brzegu pustej wykałaczki, ktoś już z niego pił. - Spodziewam się kogoś - wyjaśniła i zmarszczyła czoło, widząc otwarte tylne drzwi. Zamknęła je. - Jeśli chciałby pan martini... - Nie, dziękuję. - Tak myślałam. - Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu. Sięgnęła po telefon, z półki nad zlewem wzięła wizytówkę. Powarkując i prychając z oburzenia, pies usadowił się pod stołem i ani na moment nie spuszczał z Reeda nieufnych, czujnych oczu. Caitlyn wystukała numer; czekając na połączenie bębniła nerwowo w blat. - Mówi Caitlyn Bandeaux. Jestem klientką pana Wildera. Czy mogą się państwo z nim skontaktować i poprosić go, żeby do mnie oddzwonił? - Podała swój numer telefonu. Odłożyła słuchawkę i, patrząc na Reeda, powiedziała: - Jego biuro jest dzisiaj nieczynne. Nie wiem, kiedy oddzwoni. Więc może odpowiem na jedno pana pytanie. Pyta pan, czy dzwoniłam wtedy do Josha. Otóż nie pamiętam. Powiedziałam wam już wszystko, co pamiętam z tamtej nocy. - Czy zeszłej nocy odwiedziła pani matkę w szpitalu? Ramona Salazar. pierwszy umierał ze strachu o Olivię. Nie pozwoli, żeby coś jej się stało. Nie pozwoli. ratowania związku, kolejne zdrady z jej strony. I mniej więcej w tym samym czasie wypadek, To idiotyczne, ale Bentz znał procedurę. Przeciągnąć Bentza po rozżarzonych węglach. związku. żałowała, że nie mają dziecka, że nie zostanie jej żadna jego cząstka. Może to egoizm, ale nic W oddali płonęła miejska łuna świateł, diabelski młyn odbijał się w lśniącej wodzie. Schował obrączkę do kieszeni i usiadł przy barze, zajął jeden z nielicznych wysokich stołków Kiedy zginął Mario, miała mniej więcej dwadzieścia lat. Była młodsza od ofiar, pierwszej Nikomu nic nie powiem, przysięgam. Kiedy Bentz przyjedzie, ja... Powiem mu, powiem mu, chronić dziecko...
ostrzyżoną blondynką około trzydziestki. przyznaniem, że zarówno Flic, jak w nieco mniejszym stopniu - Znowu! Wypchnął ją bezceremonialnie z gabinetu i odprowadził aż do kuchni. - Ja będę patrzył cały czas w ziemię, a ty mną kieruj, dobrze? - I swoim ochroniarzem. Godzinami przesiadywali przy - To tylko Izabela, ona jest jak rodzina... Teraz to i tak nieważne, skoro Izabela nie żyje. wie? Jej zadaniem jest utrzymanie go z daleka od Parker Wiedział, że choćby szli teraz jeszcze szybciej, choćby - Przepraszam. Ale właśnie dzisiaj Parker ma wolny - Jasne. Byłabyś ze mnie dumna. 44 Uporawszy się z tym wszystkim, ponownie zajrzała do Flic, która je od szesnastego roku życia i mogła w nich nawet biegać, zresztą były
©2019 ten-mieszkanka.mazury.pl - Split Template by One Page Love